Ogólnopolskie spotkanie kobiet dla kobiet, wrzesień 2024. Dowiedziałam się o nim, od koleżanek ze Stowarzyszenia Odważne Kobiety, przyleciały aż ze słonecznej Kalabrii do Gdańska. Oczywiście musiałyśmy się spotkać. W swoim przemyśleniu rozważam wielowątkowość tego wydarzenia.
Zanim pojawiłam się na nim przeczytałam program. Nie ukrywam, że rozbolała mnie głowa od napiętego repertuaru. Tematy, które pojawiły się w dyskusjach, słyszałam strzępkowo jedynie z TV, a teraz mogłam doświadczyć na żywo energii tych kobiet, które swoją determinacją i potrzebą zmian tworzyły różnego rodzaju inicjatywy, aby wspierać kobiety w ich rozwoju. Rozwoju tu nie doświadczyłam, bardziej rodzaj sprawozdania z wykonanych prac. Po co te inicjatywy ? Są one odpowiedzią do tworzących się problemów na płaszczyźnie Prawa. Rodzaj rangi jaką zdawało się wyczuć to : WŁADZA. Został pokazany mechanizm: od problemu do jego rozwiązania. Jakie to etapy i jakiego wsparcia można oczekiwać.
Wydarzenie to zbiegło się z postulatem Małgorzaty Tkacz-Janik, która koordynuje Centrum Herstorycznym, rehabilitacji Anna Krueger mieszkającej w Gdańsku w XVII w, a oskarżonej i spalonej w wieku 88 lat za czary. Być może ostatnia spalona na stosie gdańskim wiedźma, odzyska dobre imię. Był to temat, który bardzo mnie zainteresował i tam skierowałam swoje kroki. Poznałam nowy dla mnie termin: HERSTORIA, historia z kobiecego punktu widzenia, ze szczególnym uwzględnieniem dziejowej roli kobiet, przywrócenie kobiecej historii, często niedoceniane, pomijanej w oficjalnych i męskich narracjach. One były, żyły, swoją obecnością tworzyły wydarzenia na przestrzeni wieków, teraz, dzięki takim inicjatywom, mogą wybrzmieć w nowej odsłonie.
Z poziomu mojej pracy Ustawień Systemowych, powiedziałabym: Widzę Cię, masz tu swoje, należne miejsce. Twoje życie nie poszło na marne, miało sens, dziękuję, że byłaś.
Kiedy pracuję ze swoimi klientami na sesjach, cofamy się do przeszłych historii, wcieleń, wiele razy spotykałyśmy kobiety na stosach. Przywracałyśmy im szacunek, godność, po prostu je widziałyśmy…aura sytuacji się zmieniała, a to przekładało się na zmianę moich klientek. Dlatego poczułam ten temat, połączenie niczym most godności i szacunku do wyborów i ich konsekwencji.
Nigdy nie przyglądałam się historycznie kobietom, mam swoje życie a w nim mnóstwo wątków do pracy własnej. Po tym panelu zobaczyłam także, że to, czego nas uczono w szkole, mało jest spójne z ich historią. Poczułam żal, że okrajano je i nas w pewnym stopniu, z pełnej treści życia, bo nie wszystko można było wtedy pokazywać, nazywać. A z drugiej strony czy dla nich było to ważne, czy one miały tego świadomość ?
W obecnych czasach, my sami zakłamujemy swoją rzeczywistość, nie będąc w swoim potencjale, oddając swoja tożsamość na rzecz przetrwania i przynależności, za wiele się nie zmieniło. Dopiero perspektywa czasu obnaża prawdę w czym tak naprawdę funkcjonowaliśmy, ale wniosek ten, nie porusza nas do zmian, staje się jedynie smutną refleksją dotyczącą życia. Każdy z nas, jeśli się nie da wewnętrznie ograniczyć, potrafi przeżyć życie, nie będzie się skupiać na niedogodnościach ale znajdzie wewnętrzną siłę, do realizacji siebie w ograniczonym czasowo życiu. Najważniejsze, aby stać się inspiracją dla samego siebie. Być może historie tych kobiet zawierają w sobie wyjątkową postawę, może MOC działania za wszelką cenę lub po prostu żyły, a jednocześnie urastało to do rangi niezwykłego życia, bo wychodziło poza normy panujące w danym czasie. Dlatego zostało częściowo ukryte, aby za tą MOCĄ nie podążały kolejne kobiety, aby ich MOC się nie rozrastała, bo naraziłoby to, na zmiany, na które System nie był gotowy a może było to dla niego po prostu niewygodne. Przez wieki ta ranga doświadczeń, nabrała nowego znaczenia, i wydaje się być wciąż aktualna i potrzebna obecnym kobietom, które pomimo technologii, zmian ustrojów, większych możliwości, wciąż borykają się z ujawnieniem swojej kobiecości, zaistnienia w pełnym potencjale jaką niesie energia żeńska. To, co my dziś podziwiamy i stawiamy jako przykład, wtedy było to napiętnowane, nierozumiane. Posądzane były o czary, kiedy one jakimś trafem miały się dobrze, gdy otoczenie dotykały nieszczęścia. Nikt nie zapytał się co robisz, że ty masz inaczej, czym jest Twój sukces, jaką masz receptę na takie życie jakie masz.
Co mnie więc poruszyło ? Wątek ponadczasowości, one żyły kiedyś ja teraz. I w tych opowieściach mogłyśmy się na chwilę przybliżyć, połączyć, poczuć ducha tych kobiet, one tam żyły i jednocześnie ich energia towarzyszyła nam podczas Kongresu. Byłam poruszona tym swoistym kontaktem.
Czasami nasuwa się taka refleksja, że niektórzy ludzie rodzili się nie w tej epoce co trzeba. Byli wyjątkowi, a otoczenie nie było gotowe na takie światłe rewolucje, panował ciemnogród i ograniczenie a oni jak te światełka w tunelu niosły coś, co nie było wokół właściwe odczytane. Musiało minąć wiele czasu, aby docenić ich wartość, a mimo to, wpływały na losy świata. Myślę, że tak mamy i dziś, podobne tematy, tyle, że sceneria inna, może troszkę łatwiej a jednak wciąż w ograniczeniach umysłu. Wciąż mamy zakodowane, że, aby uzyskać musimy walczyć, wpływać, zdobywać, upominać się, prosić, udowadniać, wyrywać, ulegać a optymistycznym akcentem jest, że w tych działaniach jesteśmy zdeterminowane i nie poddajemy się. Kobiety dziś jednoczą się w swoich doświadczeniach, historiach, działaniach, tworząc różnego rodzaju misje, co owocuje w organizowaniu różnego rodzaju wydarzeń takie jak powyższe.
Przewodnią myślą tego Kongresu było: ŚWIAT WG KOBIET.
Naszej perspektywy widzenia świata nikt nie odbierze, bo ona jest w nas, stworzona przez przekonania, jest indywidualna i subiektywna, dlatego zmieniając siebie możemy zmienić swój świat. Jeśli to stwierdzenie miało przekierunkować widzenie na punkt widzenia kobiet, skierowanie symbolicznie reflektora światła na kobiety, to o czym to mówi ? Kogo zobaczymy ? Jaki jest ten świat wg kobiet ? Kobieta, która posiada wartości, emanuje energią żeńską, posiada mądrość, szanuje swoje miejsce, ona wie, jaka jest jej moc, ona inspiruje samą obecnością. Tu, kochane kobiety jest praca do wykonania, UZNANIE SIEBIE, zbudowanie siebie taką, jaką chciałabym się widzieć.
Nasze serca były zdominowane przez umysł, dziś mówi się o koherencji serca i umysłu, aby świat stwarzać w dobrostanie. Uszanujmy historie swoich pramatek, uświadamiając sobie jednocześnie, że mamy dziś inne okoliczności i możemy inaczej. Każda z nas wpływa na rozwój świata, czy coś robisz czy nie, czy jesteś widoczna czy nie, skoro tu jesteś, jesteś ważna. Rozumiejąc to mamy zbudować w sobie obraz idealnego świata, aby za jakiś czas on zamanifestował się na zewnątrz.
Świat potrzebuje równowagi, harmonii, kompletności, współpracy, obu energii, nie przekonywania, kto jest ważniejszy. Nie chodzi o racje, tylko o zrozumienie, że współpracując możemy zbudować życie w jakości. Na tym Kongresie pomijano rolę mężczyzn, miałam wrażenie, że owa emancypacja jest odpowiedzią na niewspierającą postawę mężczyzn, jest formą obrony i wyjścia z tej pozycji uciśnionej roli kobiety. Tu przejawia się przepychanka o główne i należne miejsce, zamiast rozmów i ustaleń, dobrych dla obu stron. Tu mężczyzna jawi się jako agresor, niepożądana płeć, która szykanuje kobiecość. Przyszła mi teraz taka refleksja, czy mężczyzna chciałby zabrać nam nasze miejsce? Nikt nie mówi do kobiet: udowodnij, że jesteś kobietą, a mężczyzn dzielimy na męskich i niemęskich. Uważamy, że miejsce mężczyzny jest atrakcyjniejsze, cieszymy się, kiedy mówi się do nas: ta, to ma jaja. Czy naprawdę mamy być z tego dumne? Nie chcę odebrać roli mężczyzny, a jego rolą jest działanie, kobiety natomiast BYCIE, czyż to nie cudowny stan? Nie wyobrażam sobie, aby świat zalała tylko żeńska energia, to nie ten kierunek. Pod tymi hasłami, dobrymi hasłami, mam wrażenie, że przemycane są właśnie niezauważalnie, intencje, aby świat słyszał tylko jeden głos : Kobiety. Natura zawsze dąży do równowagi, każdy ma swoje miejsce, również kobieta, i kiedy ona zasili to miejsce swoim żeńskim, rozgości się, zobaczy jak wspaniale jest być w tym miejscu, kiedy przypomni o sobie, nie będzie wypierała mężczyzn z ich przynależnego miejsca. Harmonia tworzy harmonie. Dziś kobiety z tym swoim wewnętrznym wkurwem depczą też to, co wartościowe, rozumiem ich wściekłość, byłam tam i zrozumiałam, że nie chodzi o wyrwanie korony i zmianę rządów na swoje postulaty a o wspólną merytorykę . Jest król i królowa a owocem ich dialogu jest dobrodziejstwo poddanych.
Schemat działań na barykady, zawsze będzie nastawiony na wygrana/przegrana, zawsze będzie polem walki i poświęceń. Dziś mamy czasy podnoszenia świadomości, mądrości, a to zobowiązuje, aby uaktywnić w sobie MOC manifestacji z poziomu SERCA.
Równocześnie prezentowane były panele z innymi treściami. Postanowiłam poobserwować, tym bardziej, że daleko mi do tego, co było tu prezentowane. Kolejne tematy skupione były już na obecnych czasach, i niosły przesłankę o aktualnych działaniach kobiet w Sejmie i rozliczaniu ich pracy. Miałam okazje zobaczyć z bliska kobiety znane mi jedynie z TV. Dało się odczuć, pomimo zapewnień o jedności, pozycje tych kobiet. Wybrane, aby reprezentowały interesy kobiet. Opowiadały jak z determinacją starają się unormować przepisy prawne, adekwatne do współczesnych czasów i potrzeb kobiet. Pomimo oczywistych argumentów, procedury są zawiłe, powiązane z finansami, często odłożone do szuflad, czekając na lepsze czasy. Zauważyłam, że kobiety nie potrafią się ze sobą porozumieć. Ja, jako uczestnik mało rozumiałam ten urzędowy język, debaty były skupione na przekazanie informacji o osiągnięciach, choć raczej o tym, co utknęło i dlaczego a mało skupione na dyskusji. Najbardziej niezrozumiałe było dla mnie, że to wszystko tak funkcjonuje, nie wchodząc w szczegóły, niby ta dostępność do informacji a jednak hermetyczne środowisko a podsumowując zawsze chodzi o finanse, niesprawiedliwie przydzielane czy niewłaściwie wydawane, a to przekładało się na postęp spraw, na które czekały te „zwykłe kobiety”.
Miałam wrażenie, że tworząc projekty wspierające kobiety, zapomniano o tych kobietach. Niby tyle działań, szybkich reakcji na pojawiające się nowych spraw, to wciąż za mało, aby mówić o spektakularnym sukcesie. Komórki zaangażowane mocno zapracowane, stworzyły się etaty, biura, stowarzyszenia, oddziały, pododdziały, rozmowy, dyskusje a tak niewiele sukcesów. Tworzą się kolejne koncepcje, jest co robić i tak się toczy polityka. Zauważyłam, że te potrzebujące, „zwykłe” kobiety, które przychodzą z problemami życia codziennego i szukają wsparcia u tych co im się wydaje, że mogą więcej, że to ostatnia deska ratunku, jak nie oni to kto im pomoże. Zapomniały o sobie, że one mają w sobie MOC do zmiany. Są tak pogubione, że uważają, że to coś na zewnątrz im pomoże, tam upatrzyły sobie rozwiązanie swoich bolączek, zamiast zobaczyć, że one wypływają z ich postawy do życia. Dziś głos tych co na barykadach, tj. Sejmie nie jest tym samym głosem co „wielkich” kobiet na przełomie wieków, jest on mało słyszalny, to już jest forma interesu a nie służby czemuś większemu. Ale te „zwykłe” kobiety widzą w nich bohaterki. A bohaterki zasłaniają się dziś swoją pozycją, nazewnictwem, postawą państwową, gdzie waży się słowa, a ostatecznie to one nic nie mogą, bo zawsze jest coś, co je potencjalnie blokuje, tj. procedury, hierarchia, patriarchat. Dużo narzekania a jednocześnie obietnic. Tu nie ma miejsca na rozwiązanie, to Polityka, trzeba mieć kontakty. Odbyła się debata Polityczek nie kobiet, one broniące swojego stanowiska i my jako słuchaczki. Co ciekawe, otwierały się na dostępność a za kulisami już tej dostępności nie było, kontakty, e-maile czekały na odpowiedź bez skutku. Dodałabym, że każdy trzyma kurczowo swojego miejsca i stanowiska, nie ma tu mowy o świeżości i innej perspektywie, jest koncept i wara od niego, tu każdy trzyma swoje stanowisko, nie ma dialogu, są racje. Dlaczego? Bo rozpadłby się zamysł, jest tyle wciąż zamieszania, niedopowiedzeń, brak klarowności, dobrze, aby nikt w tym nie przeszkadzał, jest kierunek, który jest opłacalny i tego się trzeba trzymać. Nie wiem, czy w takim wydaniu, można dopatrywać się skutecznego i zadowalającego rozwiązania. A Jeśli już to jaką cenę trzeba za to zapłacić.
Dając głos dla TVN24, dałam do rozważenia, że nazwa KONGRES oscyluje do kobiet o profilu biznesowym, na wysokim szczeblu, ważne rangą, tam gdzie posiada się etykietę i maniery biznesowe czy dyplomatyczne. Spotkanie dla koleżanek z klubów samorządowych, pod hasłem wspólnego dobra. Zabrakło tu pytania: Czego potrzebujesz ty kobieto dzisiaj, poza tymi postulatami, nad którymi trwają prace. Zabrakło kobiet z ulicy, tych prawdziwych, które boją się ujawnić swoje potrzeby, których historie są owiane tajemnicami, które myślą, że są same ze swoimi przeżyciami, które zwątpiły w jakąkolwiek pomoc lub nie odważyły się o nią poprosić, uznając, że nie są ważne.
Dla mnie odwagą jest wysłuchanie tych kobiet, jako kobieta dla kobiety a to oznacza, że nie zawsze chodzi o rozwiązanie a o samą obecność, nawet bez słów.
Zabrakło mi panelów w stylu rozwoju osobistego, pozytywnych wibracji, inspiracji, nadziei, optymizmu, warsztatów uwalniania emocji, tworzenia pomyślności, odskoczni od codzienności, głosu mądrości. Zabrakło innego spojrzenia na nasz rozwój, zwrócenia uwagi na przyczynę powstających problemów a nie tylko działanie na skutku. Kobiety chcą budować swoją kobiecość nie na swoim terenie. Jest takie powiedzenie: wejdź we wrony a będziesz krakać tak jak one. Coś w tym jest. A z drugiej strony MOC kobiety wciąż nie jest atrakcyjna i nie jest na rękę przebudzenie i aktywacja tej Mocy. Kobieta wciąż jest zagrożeniem, kobieta jest rewolucyjna, potężna, gdy się porządnie wkurzy, nic ją nie zatrzyma, dlatego przez wieki w nas poskramiano. Jeśli nie zaczniemy od samych siebie, nic się nie zmieni, wciąż będziemy na poziomie roszczenia i uzależnienia, na poziomie ofiary. Nasze swoiste powstanie musi wybrzmieć z poziomu miłości i zrozumienia, to nasza broń.
Zobaczyłam, że wszyscy mają w tym interes, aby takie tematy powstawały, bo wtedy po prostu inni mają pracę, tylko tyle, mają posady, dzięki temu, że my mamy problemy, z którymi nie radzimy sobie i chcemy wsparcia, demokracji.
Posłuchałam, wyciągnęłam wnioski, i cieszę się, że jestem z dala o tego zgiełku. Robię inne rzeczy i mam nadzieję, że pozytywnie wpływają na naszą Planetę. Wspieram kobiety ale z poziomu świadomości, że wszystko zaczyna się od nas, że to my jesteśmy kreatorami swojej rzeczywistości, i czasami jeśli jest trudno, to i tak patrzę optymistycznie na życie, bo ono daje nam rozwiązania, bez naszego zaangażowania, gdy jesteśmy na nie gotowi.
Każdy robi swoje, każdy ma wybór, każdy ma też swój czas na swoją transformację i zrozumienie. Wierzę, że te kobiety wierzą w swoją misje, widzą jej wartość i sens, dlatego to robią. Będąc tu paręnaście godzin, musiałam przyjąć jedynie postawę potakiwacza, bo nie było miejsca na inną koncepcje. To nie ta „impreza”. W tym miejscu PRAWDA miała wiele obliczy, nawet Prawo tu kuleje, choć jest głównym liderem wsparcia, więc gdzie szukać sprawiedliwości ? Trzeba zrozumieć, że sprawiedliwość Prawna to walka na argumenty, jest uwieńczeniem pewnej ugody, na którą zgadzają się strony sporu. Jest subiektywna.
Jednak pojawiło się światełko i w tym miejscu, jedna z prelegentek poruszyła stan naszego DOBROSTANU. Nasz stan samopoczucia wypływa z naszej życiowej postawy, gdy zejdziemy na poziom naszego serca, możemy różne sprawy zobaczyć w innym świetle, poczuć zaopiekowanie i wewnętrzny spokój, bo ostatecznie, na każdą życiową bolączkę zawsze działa magia MIŁOŚCI.
Szukajcie a znajdziecie rozwiązania dla siebie, nie ograniczajmy się do starych metod, kierunków, nauk, mamy postęp w rozpoznawaniu rzeczywistości, nauki nowej generacji od dawna funkcjonują, dziś można szybciej zrozumieć sens naszego życia tutaj, a przez to nasze życie nie musi być przetrwaniem a radosnym i epickim doświadczaniem.
Wracam do domu z refleksją, że przeniosłam się na chwilę w obszary, których nie będę zgłębiać, tam nie ma miejsca na moje pojmowanie wolności, tam są postawione warunki, a życie nie zwraca uwagi na postulaty, ono płynie swoim niezachwianym rytmem i zaprasza każdego z nas, do jego celebrowania a ja mówię temu z radością TAK.
Wszystkiego dobrego kobietom, które szukają. Gdy zrozumiemy, że nie trzeba szukać, bo wszystko mamy w sobie, dopiero rozkwitniemy. Renata S.